O 19 robi się szaro, o 20 jest już ciemno. Ubieram długie spodnie i bluzę ku uciesze pilota wycieczki. Marta narzeka na trzęsące się łóżko. Radzimy też sobie z hałasującą lodówką. Mamy okno od strony drugiego statku więc nici z ładnych widoków.Docieramy do portu gdzie stoi nasz statek, o wdzięcznej nazwie Orchestra. Aby się nań dostać musimy przejść przez 3 inne stateczki. To świetny sposób by zaoszczędzić miejsce w porcie. problem pojawia się tylko wtedy, gdy pomyli statki... lub gdy statek przepłynie kawałek dalej :DPilot Janek natychmiast gromadzi nas w barze by omówić szczegóły i zmiany w planie wycieczki. By pomóc nam odprężyć się po dniu na pustyni, kelnerzy częstują nas schłodzonym i posłodzonym wywarem z hibiskusa. Od pierwszej szklanki staje się on moim ulubionym napojem