Na praskim lotnisku drogo mojej towarzyszki i moja rozdzieliły się. Ona podążyła w kierunku odprawy do Włoch, a mnie pozostało zająć miejsce na krzesełku i rozpocząć 6godzinne oczekiwanie na lot.
Powoli dopada mnie zmęczenie i muszę pilnować by nie zasnąć. Czas poświęcam na audiobooka i szybki posiłek. Gdy robi mi się zimno zmieniam swoje miejsce błąkając się między terminalami. Internet wifi nie działa więc nie mogę nawet wysłać wiadomości, że u mnie wszystko OK. W końcu wybija godzina otwarcia gatu i rozpoczyna się ponad trzygodzinny lot do Tbilisi.